Od wyjazdowego zwycięstwa z Górnikiem Piaski 2:1 (2:0) rozpoczęła nasza drużyna rozgrywki w III Lidze Wojewódzkiej Juniorów Młodszych. Udało się to osiągnąć mimo skandalicznego, jednostronnego sędziowania przez "arbitra" Piotra Żelaznego, któremu dzielnie pomagali sędziowie liniowi. Bramki dla Zagłębia strzelili Michał Jacuniak z podania Bartka Korczka oraz Kacper Paździor (asysta Sebastiana Dudały). Za zwycięstwo w takich warunkach, na gorącym terenie, z wymagającym przeciwnikiem naszym zawodnikom należą się wielkie brawa.
Początek spotkania to przewaga gospodarzy, którzy grając szybko i zdecydowanie w pierwszym kwadransie doszli do trzech stuprocentowych sytuacji bramkowych. Najpierw w 7 minucie po rzucie rożnym kompletnie niepilnowany zawodnik Górnika główkował z 5 metra, lecz nie trafił w światło bramki. Również niecelnie uderzył napastnik Piasków w 10 minucie, gdy po indywidualnej akcji wyszedł sam na sam z naszym bramkarzem. Golkiper Zagłębia popisał się 3 minuty później w podobnej sytuacji odbijając nogą strzał zawodnika miejscowych. Stopniowo impet Górnika osłabł, a do głosu zaczęła dochodzić nasza drużyna rozgrywając wiele składnych akcji, grając szybką piłką, często na jeden kontakt, z wykorzystaniem całej szerokości boiska i dochodząc do kolejnych sytuacji strzeleckich. W 18 minucie po rzucie wolnym niecelnie główkował Michał Jacuniak, minutę później strzał z ostrego kąta Sebastiana Dudały obronił bramkarz gospodarzy, który był jednak bezradny w 22 minucie. Zagłębie przeprowadziło wtedy bardzo ładną akcję - najpierw lewą stroną przedarł się Sebastian Majewski, podał do Bartka Korczka, a ten idealnym prostopadłym podaniem uruchomił Michała Jacuniaka, który wpadł z piłką w pole karne i w sytuacji sam na sam trafił do siatki. Od tego momentu sprawy w swoje ręce postanowili wziąć sędziowie. W 27 minucie Wojtek Bała w polu karnym wybił piłkę atakującemu napastnikowi gospodarzy, który następnie przewrócił się o jego nogę. Oczywiście podyktowany został rzut karny, a nasz zawodnik otrzymał żółtą kartkę. Jedenastka jednak nie została wykorzystana - strzał minimalnie minął lewy słupek naszej bramki. To nieco podłamało gospodarzy i przewaga Zagłębia robiła się coraz bardziej wyraźna. W 36 minucie było już 0:2, gdy odbiór piłki i akcję lewą stroną przeprowadził Piotrek Kirejew, zgrał do Sebastiana Dudały, który odegrał do Kacpra Paździora, a ten minął zwodami dwóch obrońców, wpadł w pole karne i dokładnym strzałem przy słupku strzelił gola swoim niedawnym kolegom z drużyny. Mimo nacisków naszego zespołu, do końca pierwszej połowy rezultat nie uległ zmianie.
Minęło jeszcze zbyt mało czasu, aby w pełni obiektywnie i bez emocji opisać cały ten mecz, a zwłaszcza wydarzenia z drugiej połowy. Podkreślam więc, że jest to strona nieoficjalna i przedstawiona tu relacja zawiera wyłącznie prywatne opinie jej autora.
To, co w drugiej części spotkania działo się na sztucznej murawie boiska w Czeladzi ze względu na postawę panów z gwizdkiem niewiele miało wspólnego z meczem piłki nożnej, a zwłaszcza z kształtowaniem ducha fair play wśród młodych piłkarzy obu drużyn. Jasno trzeba przy tym podkreślić, że nie można mieć pretensji do zawodników Górnika Piaski, którzy niczemu nie byli winni, a piłkarsko zagrali przyzwoite spotkanie - potrafili zdominować gości w pierwszym kwadransie, a później z wielką determinacją dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu. Życzymy im powodzenia w kolejnych meczach.
Przebieg drugiej połowy zdeterminowany był poczynaniami pseudoarbitra. Wystarczy powiedzieć, że zawodnicy Zagłębia dostali w sumie 8 żółtych kartek, a mecz w ogóle nie był ostry. Jeden kartonik dostał też gracz gospodarzy, gdy sfaulował od tyłu Kacpra Paździora, ale nasz zawodnik też otrzymał przy tym "żółtko" (chyba dlatego, że dał się sfaulować ). Kamil Koster dostał drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę za rozłożenie rąk po odgwizdanym spalonym, którego nie było. Sędzia przedłużył mecz o 4 minuty, lecz trwał on dopóki była szansa na atak gospodarzy, natomiast końcowy gwizdek zabrzmiał w 6 minucie doliczonego czasu gry, kiedy na czystą pozycję strzelecką wychodził nasz napastnik. Naprawdę. Przy każdym kontakcie między zawodnikami dyktowany był rzut wolny dla Górnika i nasi gracze defensywni wręcz bali się interweniować. Prawie każdy wyrzut z autu naszego zawodnika uznawany był za nieprzepisowy (na zdjęciu pan w żółtym trykocie już szykuje się, aby to odgwizdać). Takie same lub poważniejsze "faule" i "błędy" po stronie gospodarzy nie były zauważane. Bramka na 1:2, która poderwała do jeszcze większych wysiłków piłkarzy z Piasków padła w 68 minucie, po zamieszaniu w polu karnym Zagłębia i po tym, jak sędzia nie odgwizdał faulu na naszym bramkarzu, który został kopnięty przez napastnika we własnym polu bramkowym. Dzięki bramce kontaktowej do końca spotkania były wielkie emocje. Jeszcze w pierwszej minucie doliczonego czasu gry, po następnym zamieszaniu w naszym polu karnym, przed kolejną dobitką na wprost odkrytej bramki sosnowiczan znajdowało się trzech zawodników Górnika, ale zmierzający do siatki mocny strzał jednego z nich dzięki rzutowi szczupakiem przyjął na ciało Kefir. Jakimś cudem udało nam się ten mecz wygrać i chwała za to naszym chłopakom!
Teraz czas na emocje siatkarskie, w związku z rozpoczynającymi się mistrzostwami świata. Pseudoarbitrom opisanego meczu juniorów także z całego serca życzymy, aby przerzucili się na siatkówkę.