- autor: beroki, 2014-10-18 14:38
-
Zespół Zagłębia Sosnowiec 1999 chociaż swą grą nie zachwycił, to jednak w meczu ligowym wyraźnie pokonał u siebie zamykający tabelę Górnik Jaworzno 5:2 (3:2). Cztery bramki dla gospodarzy zdobył Sebastian Majewski (na zdjęciu za chwilę trafi z rzutu wolnego w lewy, górny róg jaworznickiej bramki). Ten sam zawodnik dośrodkował z rzutu rożnego przy golu strzelonym przez Kornela Szymańskiego. Oba gole dla Górnika strzelił Marcel Chodacki.
Rotacje w składzie przed wyjazdowym turniejem oraz drobne urazy zawodników spowodowały liczne zmiany w jedenastce Zagłębia'99, przez co mieliśmy okazję obejrzeć na sztucznej murawie zawodników, którzy nieco rzadziej jesienią występowali w spotkaniach o stawkę.
Wszystko zaczęło się dobrze i planowo, bo już w 4 minucie meczu Sebastian Majewski po indywidualnej akcji minął kilku graczy gości i został skoszony w polu karnym, a następnie sam pewnie strzelił z 11 metrów. Później jednak do głosu doszli goście, wśród których tradycyjnie wyróżniał się Marcel Chodacki. Ten właśnie zawodnik wykorzystywał błędy naszych obrońców, kilkakrotnie łatwo ich ograł, dzięki czemu dwukrotnie trafił do siatki i wyprowadził gości z Jaworzna w 20 minucie na nieoczekiwane prowadzenie. Już po 28 minutach meczu trenerzy Zagłębia zdecydowali się na pierwsze roszady w składzie ustawiając na środku defensywy Kornela Szymańskiego oraz Patryka Derbina, który rozegrał bardzo dobre zawody i wyłączył z gry najgroźniejszego napastnika gości. W 31 minucie wyrównującą bramkę zdobył Sebastian Majewski wykorzystując rzut wolny sprzed linii pola karnego, podyktowany za faul na nim samym. Jeszcze przed przerwą nasz najskuteczniejszy gracz wyprowadził Zagłębie znów na prowadzenie dobijając do siatki z bliskiej odległości piłkę odbitą od słupka po strzale Bartka Korczka.
W II połowie przewaga Zagłębia była zdecydowana, jednak akcje gospodarzy nie były tak szybkie i nie zazębiały się tak, jak byśmy tego oczekiwali. Zbyt często nasi chłopcy próbowali indywidualnych rozwiązań albo podejmowali błędne decyzje w ofensywie i jedynie procent posiadania piłki utrzymywał się na zadowalającym poziomie. Dominacja Zagłębia zaowocowała jeszcze dwoma bramkami. W 42 minucie po podaniu Kacpra Paździora Sebastian Majewski znalazł się z piłką w polu karnym przeciwnika, strzelił technicznie z ostrego kąta i trafił piłką do bramki od słupka. W 69 minucie Sebastian Majewski dośrodkował z rzutu rożnego a Kornel Szymański z bliskiej odległości wepchnął piłkę do bramki rywali. Można jeszcze odnotować, że do bramki gości dwukrotnie trafiał strzałami głową Kamil Koster i raz Piotr Porada, jednak w tych przypadkach, jak i w wielu innych (nie zawsze zasadnie), odgwizdane zostały pozycje spalone.
Mimo pokaźnego zwycięstwa trudno być zadowolonym z gry naszej drużyny, która chyba przechodzi delikatny kryzys formy. Wypada mieć nadzieję, że wszystko jak najszybciej wróci na właściwe tory.
